czwartek, 3 grudnia 2015

Jędruś, wujek i zabawki

Jeśli  ktokolwiek miał jeszcze wczoraj wieczorem jakąkolwiek nadzieję, że Andrzej Duda zachowa się jak godny swojego urzędu Pierwszy Obywatel Rzeczypospolitej, to dziś rano musiał tę nadzieję porzucić. Prezydent nie zaczekał na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyboru nieuznawanych przez PiS sędziów tego organu i nad ranem (a może w nocy? - nieoceniona posłanka Pawłowicz sugerowała to w okolicach północy na Facebooku, ale sprawą zainteresowały się tylko tzw. media niepokorne) zaprzysiągł tych wybranych wczoraj. W ten sposób dobitnie pokazał narodowi, kto tak naprawdę jest dzisiaj Pierwszym Obywatelem, i przez kogo czuje się powołany na urząd. Kiedyś mieliśmy królów elekcyjnych "z Bożej łaski i woli narodu", dziś mamy prezydenta z łaski Prezesa i woli narodu. Tyle że jak się prześledzi dokonania owych królów, to wychodzi na to, że oni byli mniej posłuszni Bogu, niż obecny prezydent jest posłuszny Prezesowi.


Prezydentura p. Dudy przypomina film pt. "Jak mały Jędruś wyobraża sobie bycie prezydentem". Wyobrażenia te są takie, że jak się jest prezydentem, to można rządzić, jak się chce i robić, co się chce. Można przyjąć albo nie przyjąć ślubowań sędziowskich, można nominacje profesorskie podawać przez płot za pośrednictwem posłańca, ułaskawiać osoby formalnie niewinne, umarzać postępowania sądowe i przyznawać odznaczenia nie oglądając się na kapituły. Jędruś rozkłada na dywanie ołowiane figurki i się nimi bawi. Czasem tylko wchodzi do pokoju groźny wujek z ulicy Nowogrodzkiej, i prosi, żeby tę czy inną figurkę przestawić w inne miejsce, a jeszcze inną za karę zamknąć na klucz w szufladzie. Wujek potrafi się wkurzyć, bo niby dorosły, a też go jakoś bawi przestawianie figurek, więc lepiej się go słuchać: to on te zabawki Jędrusiowi dał, a skoro dał, to może i zabrać. Na wszelki wypadek Jędruś jest grzeczny. Może przez chwilę chciał się wujkowi postawić, ale wtedy wujek zawołał go do dużego pokoju i dał burę.


Faktyczną zależność od Prezesa p. Duda pokrywa prezentowaną z uporem pozą wiecowego wodza. Przemówienia obecnego prezydenta to ciekawy spektakl, pełen pompatycznych słów i gestów, błyskania okiem, zadzierania brody do góry, ledwie skrywanego napawania się własną retoryczną sprawnością. Nie można jej zresztą p. Dudzie odmówić, widać, że przemawiać umie i lubi, z pewnością trafia swoim stylem w jakieś czułe punkty polskiej duszy, stąd wynik wyborczy i nieprawdopodobna na samym początku popularność wśród prawoskrętnej części społeczeństwa. Tyle tylko, że te prezydenckie pohukiwania pasowałyby do prezydenta rzeczywiście silnego i niezależnego, czerpiącego moc z mandatu otrzymanego od suwerena, czyli narodu. Byłaby to nawet ciekawa odmiana w stosunku do nieco przynudzającego prezydenta Komorowskiego. Andrzej Duda sprawia tymczasem takie wrażenie, jakby jego ambicją nie było godne pełnienie funkcji Prezydenta Najjaśniejszej, ale odgrywanie roli pacynki posła Kaczyńskiego. A w przypadku kogoś tak podporządkowanego innemu politykowi tromtadracja i wodzowskie gesty w miarę upływu czasu (i w obliczu kolejnych werbalnych i czynnych hołdów wobec Prezesa) zaczynają coraz bardziej śmieszyć, wielkie słowa - coraz mniej znaczyć. Bo jak traktować poważnie słowa p. Dudy, który jeszcze latem twierdził, że jest "człowiekiem niezłomnym", a kilka miesięcy później w interesie macierzystej partii łamie konstytucję i dobre obyczaje polityczne?


Tak więc w nocy Jędruś poustawiał kolejne figurki zgodnie z poradami wujka z Nowogrodzkiej. Nie wiem, na co liczył - być może na to, że zaprzysiężeni przez niego w trybie pilnym sędziowie pójdą rano do Trybunału, ten z miejsca włączy ich do rozstrzygania, a oni przepchną niekonstytucyjność wyboru wszystkich sędziów wybranych w październiku. 
Tymczasem Trybunał nowych sędziów do dzisiejszego posiedzenia nie dopuścił, po
 czym uznał, że dwóch sędziów październikowych jest niekonstytucyjnych, ale trzech - jak najbardziej może orzekać. Co więcej - to zamknięcie ich przez Jędrusia w szufladzie było niekonstytucyjne! Prezydent po prostu nie miał prawa nie przyjąć od nich ślubowania, więcej: powinien to natychmiast po dzisiejszym wyroku zrobić. Prawnicy spierają się teraz o to, co zrobić z sędziami zaprzysiężonymi wczoraj. Uznać ich ślubowanie za nieważne, uznać ich wybór za niebyły? Uznać tylko dwóch, a trzech wyrzucić? A co, jeśli za tydzień Trybunał również kroki PiS-u uzna za trochę konstytucyjne, a trochę nie?




Prezydent z Prezesem narobili bałaganu. Złamali prawo, zantagonizowali społeczeństwo, doprowadzili do kryzysu funkcjonowania władz państwowych, a wszystko to w imię zemsty na poprzednikach, nota bene - co potwierdził dziś Trybunał - także skorych do łamania konstytucji.


Trybunał nie dał się zastraszyć. Mimo nacisku Sejmu i Pałacu, odgłosów demonstracji za oknem i oskarżeń o stronniczość przeprowadził normalne posiedzenie i wydał wyrok. Kompletnie zawiódł zaś prezydent Duda, który swoją nocną akcją de facto zagwarantował sobie w przyszłości proces przed Trybunałem Stanu. Powagę urzędu, szacunek dla prawa i własny wizerunek poświęcił dla interesu grupy trzymającej władzę.




Tej nocy nie było Prezydenta Rzeczpospolitej. Był mały Jędruś, przestawiający figurki pod dyktando groźnego wujka. I nawet wstyd mu już chyba nie jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz